04/25/2024
Strona główna Artykuły Sprzedam Download Kontakt Linki Galeria zdjęć
 
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnie artykuły
Nowe fabryki na Pradze
Bogini Wolności
Sztuczna kość słonio...
Będzie kolej konna w...
Cukrownia "Józefów"...

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 1
Najnowszy użytkownik: electroinfo

Nawigacja
Artykuły » Ciekawostki historyczne » Pionierzy ,,szklanego ekranu'' czyli historia telewizji
Pionierzy ,,szklanego ekranu'' czyli historia telewizji

...po telefonie i fonografie musimy wynaleźć telefoton albo telefotoskop, tj. przyrząd telegraficzny do widzenia z odległości. Będzie to ni mniej ni więcej tylko stare jak świat zwierciadło magiczne Pitagorasa, którym się posługiwał Franciszek I w wojnach z Karolem V. Widział on w Paryżu to, co ajent jego pisał kredą w Medyjola-nie na lusterku zupełnie podobnem do tego, jakie sam posiadał. Tak głosi legenda. Otóż chodzi po prostu o to, ażeby z legendy zrobić rozdział fizyki, z bajecznego zwierciadła rzeczywisty przyrząd fizyczny".

Julian Ochorowicz (portret z 1885 r)Tak w r. 1878 pisał na łamach lwowskiego czasopisma „Kosmos" w artykule pt.: „O możliwości zbudowania przyrządu do przesyłania obrazów optycznych na dowolną odległość" Julian Ochorowicz, przedstawiając jako jeden z pierwszych w świecie swą koncepcję telewizji.

W tym miejscu, aby oddać sprawiedliwość innym nacjom, należy wspomnieć o Angliku Bakewellu: w r. 1848 skonstruował on urządzenie nazwane ,.kreślącym telegrafem", za pomocą którego można było drogą telegraficzną przesłać obraz na odległość. Do grona wynalazców w tej dziedzinie w drugiej połowie XIX wieku należy zaliczyć również Włocha de Paiva, Francuza Senlecqa oraz Amerykanina Bella.

Ale wróćmy do naszego wynalazcy. Julian Ochorowicz był postacią niezwykle interesującą. Jego działalność obejmowała najrozmaitsze dziedziny nauki, począwszy od dyscyplin ściśle humanistycznych, jak filozofia, psychologia, pedagogika i etyka, poprzez nauki biologiczne i medyczne (antropologia, fizjologia, schorzenia układu nerwowego) aż do niektórych działów fizyki stosowanej i techniki. Również leczył - ze skutkiem - stosując metodę hipnozy. Zafascynowany nim B. Prus nadał wiele cech Ochoro-wicza postaci Ochockiego z „Lalki".

Ogromną zasługą Ochorowicza w przedstawianejsprawie było „teoretyczne sprecyzowanie zasady zmierzającej do praktycznego rozwiązania problemu zmiany promieni światła na prądy elektryczne, przesyłania tych prądów do drugiej stacji bez naruszenia ich układu oraz powtórna zamiana układu prądów elektrycznych na układ promieni świetlnych”.

Warto zacytować jeden z fragmentów tej koncepcji jako przykład wizjonerskiego myślenia, w którym znakomity uczony przedstawił zasady przenoszenia obrazów na odległość przy zastosowaniu selenu, pierwiastka przepuszczającego prąd elektryczny w bardzo rozmaitym stopniu, „a to stosownie do oświetlenia; przy braku światła nie przepuszcza wcale".
Idea jego ..przyrządu do przekazywania obrazów na odległość
„Dlaczegóżby takie blaszki (z selenu - przyp. autora) nie można użyć za dno ciemni optycznej w telefotonie? Rozumiem to tak: widok jakiś, który chcę przesłać na odległość, np. krajobraz okolicy, zostaje skupiony przez odpowiednie soczewki fotograficznego przyrządu na blaszce selenu (...) i daje nam zwykły obrazek optyczny zmniejszonych rozmiarów. Prąd przechodzący przez blaszkę miałby różną siłę, stosownie do punktu przejścia, tj. stosownie do oświetlenia. Mielibyśmy zatem możność przesyłania prądów elektrycznych, które razem wzięte byłyby równoważnikiem optycznego obrazu w jego światłach i cieniach (...). Lecz tym sposobem zaledwie jedna część zadania zostaje spełniona. Nie dosyć mieć kompleks prądów różnej siły, które razem wzięte reprezentują ogół świateł i cieni obrazu - trzeba jeszcze znaleźć sposób przesłania do drugiej stacji wszystkich tych prądów bez naruszenia ich układu". W dalszej części wywodu i ten problem zos^ł podjęty.

Warto dodać, że Ochorowicz okazał się optymistą, pisząc w zakończeniu: „Jeżeli telefbtonu, czy telektro-skopu nie ujrzymy jeszcze na tegorocznej wystawie paryskiej, to za to można mieć nadzieję, że przyszłą wystawę paryską, będziemy już mogli oglądać za pomocą stosownego przyrządu... wprost ze Lwowa”.

Ochorowicz nie był jedynym Polakiem w XIX wieku, któremu marzyło się przesyłanie obrazów na odległość za pomocą prądu. W tej sprawie głos zabrał równie genialny, inny zapomniany wynalazca (także w dziedzinie filmu i fotografii barwnej, tkactwa) z przełomu XIX i XX wieku Jan Szczepanik. W 1897 roku zgłosił w Brytyjskim Urzędzie Patentowym projekt telektroskopu, czyli aparatu do reprodukowania obrazów na odległość. Projekt został opatentowany pod numerem 5031 i w roku następnym -w amerykańskim urzędzie pod nr. 1178.1 choć nie był zrealizowany, ponieważ wyprzedził ówczesne możliwości techniczne, to jednak zapewnił polskiej myśli technicznej poczesne miejsce w historii telewizji. Jako ciekawostkę można podać, że amerykański historyk Albert Abramson w 1955 r. nazwał Szczepanika ojcem telewizji. A oto jego koncepcja:

„W aparacie nadawczym rzutowało się punkt obrazu nadawany na komórkę selenową, a w aparacie odbiorczym punktowe światło lampy łukowej rzutowało się na ekran poprzez układ dwóch zwierciadeł oscylujących wokół osi prostopadłych do siebie. Dzięki ruchowi jednego zwierciadła obraz był analizowany podłużnie, natomiast dzięki ruchowi drugiego - poprzecznie.

Zwierciadła, zarówno na stacji nadawczej, jak i odbiorczej, musiały wykonywać drgania synchroniczne parami. Wynalazca umieścił zwierciadła na kotwicach elektromagnesów: jedno na stacji nadawczej, drugie na odbiorczej. Elektromagnesy zasilane były z jednego źródła prądu pulsującego i posiadały brzęczki synchronizujące. Zwierciadła wykonywały ruch wahadłowy, a więc promień odbity od nich przebiegał przez obraz w obu kierunkach, kreśląc tor ciągły i zamknięty. W zależności od stosunku wahań zwierciadeł względem siebie tor ten mógł mieć różny kształt.
Schemat telektroskopu Szczepanika
Zasadniczo jedno zwierciadło wykonywało ruch wolniejszy niż drugie, tak że obraz był pokryty gęsto zygzakowatymi liniami przebiegającymi przez całą jego powierzchnię. W ten sposób obraz był „przebadany' punkt po punkcie. Punkty te były przesyłane na odległość przez zamianę natężenia wiązki światła, odpowiadającego jasności punktów, na wahania prądu elektrycznego za pośrednictwem komórki selenowej".

Współcześni tak mówili otelektro-skopie: „Przyrząd ten odegra tą samą rolę względem oka, jak telefon względem ucha".

Mark Twain, który specjalnie przybył do Wiednia w 1898 r„ aby zakupić jeden z wynalazków naszego rodaka, zafascynował się do tego stopnia jego osobowością, że poświęcił mu dwa opowiadania l wiele miejsca w swoich pamiętnikach. Jedno z opowiadań podejmuje problem świata ery telewizyjnej stworzonej przy udziale naszego rodaka.

W roku 1898 inny Polak, Kazimierz Prószyński zajął się „przesyłaniem obrazów na odległość", prezentując w miesięczniku „Wszechświat" swój wynalazek, przewyższający pod względem konstrukcyjnym „telektro-skop" Szczepanika. Pisał on:

„Pomysł przyrządu, który nazwałbym »telefotem« opiera się (podobnie jak wynalazek Szczepanika) w głównej swej zasadzie na własnościach selenu, będącego pod działaniem światła lepszym przewodnikiem elektryczności niż w ciemności.

Chcąc przenieść obraz po drucie (przewodniku) elektrycznym, należy
włączyć do przewodnika tego tak zwaną komórkę selenową i na tę ostatnią rzucać po kolei promienie z każdego punktu obrazu. W ten sposób otrzymamy prąd o zmiennym natężeniu, który na drugiej stacji będziemy mogli zużytkować do odtworzenia obrazu.

Uskutecznić to można w taki sposób: na stacji oddawczej zmuszam jeden punkt świecący do przebywania drogi zupełnie jednakowej i współczesnej z drogą, według której odbywa się zbieranie punktów na stacji odbiorczej. Oświetlenie tego punktu czynimy zależnym od siły prądu, tak że punkt jaśnieje lub przyciemnia się, wreszcie gaśnie, odpowiednio do jasnych lub ciemnych promieni rzucanych na selen na stacji poprzedniej. W razie nadzwyczajnie szybkiego ruchu punktu otrzymamy wrażenie obrazu, tak jak przy obracaniu rozżarzonego węgla otrzymujemy koło świetlne.

W całym powyższym procesie główną część zadania w aparacie moim spełniają wirujące współcześnie na obu stacjach bąki. Jeden z rtich zbiera wszystkie punkty obrazu, drugi je oddaje. (...) Dany obraz zostaje schwytany przez soczewkę i po odbiciu się w kwadratowym zwierciadle odtworzony w ognisku soczewki. (...)

Obwód bąka jest równoległy i zbliżony do linijki selenowej o tyle, że końce drutów obejmują selen, wskutek czego prąd elektryczny przechodzi przez selen do stacji następnej, zmieniając swoją siłę w różnych punktach selenu. Po przejściu całej linijki zwierciadło nieznacznie pochyla się, rzucając na selen już inną linię obrazu.

Na stacji odtwarzającej otrzymany z poprzedniej stacji prąd przebiega zwoje elektromagnesu, na którego zbroi znajduje się zwierciadło, wahające się na osi poziomej. (...)

Przy 200 obrotach bąków I 18 wahaniach zwierciadła na sekundę, otrzymamy 18 obrazów, które dadzą wrażenie ruchu ciągłego. Wielkość obrazu możemy otrzymać dowolną. Im mniejszy będzie obraz, tym kontury oczywiście będą wyraźniejsze. Przy wielkości 20 x 40 mm otrzymamy obraz z dokładnością równą 1/3 mm. Otrzymamy wtedy od 15 do 150 tysięcy drgań prądu na sekundę, zależnie od większej lub mniejszej drobiazgo-wości obrazu.

W moim aparacie przesyłanie obrazów uskutecznia się za pomocą jednego tylko drutu, ponieważ regulowanie motorków odbywa się w przerwach między linijkami biegnącymi poziomo".

Wynalazki te nie znalazły jednak zastosowania w praktyce, ponieważ również wyprzedziły ówczesne możliwości techniczne.

Rozwiązania praktyczne,, nadążając za światem, rodacy zademonstrowali już w latach dwudziestych, kiedy to inż. Stefan Manczarski uzyskał patent na „sposób telewizyjnego przesyłania obrazów za pośrednictwem drutu i radia '. Wykonane przez niego urządzenie nadawczo-odbiorcze było demonstrowane na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu tego samego roku.

Dwa lata później aparaturę nadawczo-odbiorczą opartą na systemie Bairda skonstruował zespół Inżynierów z Polskiego Radia w Katowicach pod kierunkiem inżynierów Twardo-wa i Dyrnego.
Polska była jednym z nielicznych krajów, które podjęły badania naukowe i eksperymentowały w tej dziedzinie.
Z okresu niemowlęcego wychodzi telewizja w Polsce w r, 1935.
Aparatura systemu Stefana Manczarskiego
Miesięcznik „Nowości Radlowo--Techniczne - miesięcznik Ilustrowany radiotechniki, telewizji i urządzeń dźwiękowych" ogłosił, że ,,rok 1935 zasługuje ha miano ROKU TELEWIZJI", bo „doszło w bieżącym roku do tego, że telewizja opuszcza już mury laboratoriów, gdzie dotychczas chowała się skromnie i przedostaje się do warsztatów fabrycznych”.

Nie było to stwierdzenie gołosłowne. Systematyczne prace badawcze rozpoczęto w 1935 r. w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym w Warszawie. Zainicjował je prof. Janusz Groszkowski, ówczesny dyrektor instytutu, a kierował nimi inż. Lesław Kędzierski. W rok później do prac włączyło się Polskie Radio.

Stację nadawczą postanowiono zainstalować na szesnastym piętrze najwyższego wówczas budynku w stolicy przy pl. Napoleona, zwanego „Pru-dentialem". Prace posuwały się w tempie błyskawicznym. Instalację nadajników rozpoczęto w 1937 r„ jesionią tego roku uruchomionoekspe-rymentalną stację nadawczą, później przystąpiono do montażu konstrukcji wspierającej 27-metrowe antnny.

Jesienlą 1938 r. eksperymentalna telewizyjna stacja nadawcza mieszcząca się w gmachu „Prudentialu" rozpoczęła nadawanie dla potrzeb badawczych filmów fabularnych, ponieważ stosowany wówczas system przekazu nadawał się szczególnie do ich emisji. Pierwszym filmem fabular-
nym, który mogli obejrzeć ówcześni telewidzowie była „Barbara Radziwiłłówna" z Jadwigą Smosarską w roli głównej.

Niestety, jakość obrazu nie była zadowalająca. Najlepiej „wychodziły” zbliżenia, np. twarze ludzkie bądź większe obiekty, gorzej dalsze plany i szerokie perspektywy. Zupełnie nieczytelne były napisy.
Ppor. Janusz Groszkowskl (fot. z 1920 r. - drugi od lewej) należał do zespołu pracującego nad skonstruowaniem aparatury telewizyjnej
Kto oglądał te filmy? Telewizorów było bardzo niewiele. Jeden w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym przy ul. Ratuszowej, drugi w gmachu rozgłośni Polskiego Radia przy ul. Zielnej, trzeci w Urzędzie Telekomunikacyjnym oraz na Wystawie Radiowej w gmachu YMCA przy ul. M. Konopnickiej. Paru osobom z terenu Warszawy powierzono telewizory do domu do obserwacji programów w celach badawczych.

W Instytucie Telekomunikacji prowadzono nieustannie prace nad udoskonaleniem nadajnika i odbiorników.

Prof. Kędzierski zapytany o wygląd pierwszych telewizorów odpowiedział, że właściwie niewiele różniły się od współczesnych, jeśli idzie o wnętrze. Natomiast ich obudowa przeszła charakterystyczną ewolucję od stylizowanych komód czy szafek do prostych, funkcjonalnych form współczesnych.

Poważnie zaawansowane były prace nad konstrukcją pierwszej polskiej kamery telewizyjnej. Miała być gotowa w 1940 roku. W tym samym roku Polskie Radio miało przystąpić do budowy pierwszego studia wyposażonego w aparaturę firmy Marconiego.

W ten sposób w 1941 roku rozpoczęłaby się w kraju normalna działalność telewizji, podobnie jak wcześniej w Anglii, Niemczech, Francji, ZSRR, USA i Japonii.
Aparatura nadawczo-odbiorcza systemu Bairda, zbudowana przez zespól inżynierów rozgłośni PR w Katowicach pod kierownictwem Inż. Edwarda Twardowa (pierwszyz lewej) i inż. Fryderyka Dyrnego (drugi z lewej) - 1931 r.
Wybuch wojny przerwał te arcycie-kawe eksperymenty telewizyjne. Aparatura padła łupem okupanta, pracownicy rozproszyli się po świecie.

Po wojnie entuzjaści telewizji usadowili się na Pradze, w nie zniszczonym budynku przy ul. Ratuszowej. Inicjatorem prac podobnie jak w latach międzywojennych był prof. Janusz Groszkowski, a kierował nimi prof. Lesław Kędzierski.

Znowu zaczynano od zera, ale dzięki literaturze .technicznej można było prowadzić prace na znacznie wyższym od przedwojennego pułapie nowoczesności. Pomógł też szczęśliwy przypadek. Nabyto w Warszawie lampę analizującą do kamery telewizyjnej przywiezioną przez kogoś prywatnie z Wielkiej Brytanii, co ułatwiło równleż wznowienie prac badawczo-konstrukcyjnych. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W roku 1949 zespół specjalistów zbudował tor kamerowy, dalsze prace doprowadziły do udoskonalenia tej aparatury. „Idąc za ciosem” skonstruowano eksperymentalne odbiorniki telewizyjne i uruchomiono doświadczalne studio.

Był to uroczysty dzień dla wszystkich. Po raz pierwszy przekazano obraz kontrolny z własnej karnej do odbiorników skonstruowanych całkowicie przez naszych uczonych; co stawiało Polskę w nielicznej grupie krajów mogących rozpocząć regularną emisję tv w oparciu o produkt własnych umysłów i rąk.

Ów pionierski okres tak wspominał jeden z członków zespołu, inż. Karol Mori w 1962 r.: „Ta grupa około dwudziestu Inżynierów - to byli prawie szaleńcy. Przez cztery lata bez przerwy pracowaliśmy, dłubaliśmy, montowaliśmy urządzenia telewizyjne... Z czego robiliśmy wszystkie urządzenia? Opieraliśmy się na schematach, a robiliśmy z najprzeróżniejszych części niejednokrotnie kupowanych na bazarze Różyckiego, na Bagnie (handel starym żelastwem) Itp. Gdyby ktoś chciał powiedzieć, że nasza telewizja powstała właściwie z niczego -byłby bardzo bliski prawdy".

Do tej pory prace prowadzone były w wąskim gronie wtajemniczonych i niewiele informacji o tym, co się dzieje w Instytucie Łączności na Ratuszowej docierało do wiadomości publicznej.. Teraz postanowiono odsłonić kurtynę.

15 grudnia 1951 r. w gmachu Związku Nauczycielstwa Polskiego przy ul. Smulikowskiego została otwarta wystawa „Radio w walce o pokój i postęp" połączona z pokazem działania aparatury telewizyjnej.
Siedziba Eksperymentalnej Stacji Telewizyjnej (r. 1939) w gmachu hotelu „Prudential" (dziś hotel ..Warszawa")
Jednym z tych, którzy dali bezpośredni sygnał „do ataku", był Edmund Męclewskl, Zwołał mianowicie trzech podlegających mu dziennikarzy radiowych: Stanisława Edwarda Burego, Henryka Sosnowskiego, Tadeusza Pszczołowskiego i wydał dosyć oryginalne polecenia. Według relacji Pszczołowskiego brzmiały one następująco: „Co to jest telewizja nie muszę wam tłumaczyć. Jak robić program - sam nie wiem. Wobec tego ma być program na otwarcie I codziennie od wieczora do zamknięcia. Szafa ma grać".

Na pierwszy pokaz telewizyjny przybyły tłumy warszawiaków.

Nadawano codziennie 8 różnych programów trwających przeciętnie 15-20 minut. Na dłuższe pokazy nie zdecydowano się z dwu powodów: za
drzwiami czekała kolejka, a urządzenia - niezbyt przecież wysokiej jakości przy dłuższej eksploatacji „wysiadały".

Zastosowano oryginalną koncepcję „sali telewizyjnej": w jednej jej części odbywały się spektakle teatralne, występy teatru lalek i programy estradowe, a w drugiej - oddzielonej wielką, szklaną szybą - te same występy można było oglądać na monitorach.

Złośliwi dobrotliwie pokpiwali, że szyba, przez którą można oglądać występy w studiu ma niezastąpioną zaletę: jedynie patrząc przez nią można było zorientować się, co aktualnie powinno dziać się na ekranie telewizora.
Nic dziwnego. Pierwsze ekrany były przecież malutkie.

Stefan Wiechecki („Wiech"), który wziął udział w występie, podzielił się z telewidzami następującą refleksją: „Teraz rozumiem dopiero karpia w Centrali Rybnej, w szklanym basenie na wystawie za szybą".

„Wiech” również ochrzcił telewizor mianem długo kursującym po Warszawie: „radio z lufcikiem”.

Warto powiedzieć, że wbrew zwyczajowi teatralnemu aktorzy przyjeżdżali do studia już w kostiumach i po krótkiej próbie sytuacyjnej dawali pokaz. W innych odcinkach programu pracowali w zwykłych ubraniach, najczęściej bez żadnej charakteryzacji.
Widzowie patrzyli na odbiorniki ze skupieniem na twarzach i nabożeństwem w oczach. Przez salę ZNP w czasie trwania wystawy przewinęło się około 100 tys. osób. Oprócz mieszkańców Warszawy zwiedziły ją liczne wycieczki i osoby indywidualne z całego niemal kraju.

Powodzenie wystawy zachęciło twórców do intensyfikacji prac, toteż w niedługim czasie gotów był nadajnik, który zainstalowano na 8 piętrze domu przy ul. Ratuszowej 12 naprzeciw Instytutu Łączności, a na dachu maszt anteny nadawczej. Studio telewizyjne urządzono w jednej z warsztatowych hal w budynku. Pierwszą oficjalną emisję postanowiono przeprowadzić 25 października 1952 roku w przeddzień wyborów do Sejmu Ustawodawczego. Miał to być program rozrywkowy z udziałem aktorów mających doświadczenia telewizyjne wyniesione z występów na wystawie przy ul. Smulikowskiego (obecnie ul. Spasowskiego). Byli to piosenkarze: Marta Nowosad i Jerzy Michotek. ak-
tor charakterystyczny - Jan Mroziń-ski, aktorka dramatyczna - Maria Janecka, tancerz - Witold Gruca i akom-paniator-akordeonista - Mateusz Malwę. Dlaczego akordeonista? Otóż ówczesne studio nie posiadało fortepianu. A poza tym byłby kłopotz ustawieniem go w mikroskopijnym pomieszczeniu.

Pan Tadeusz Pszczołowski tak

wspominał ten wieczór: ..... kamery

w porównaniu z obecnymi były ślepe, więc plan oświetlano taką ilością reflektorów. że temperatura studia powodowała pękanie żarówek. W miarę upływu czasu występom towarzyszył huk implozjl..."

Warto także zacytować refleksje inż. Karola Moriego związane z uruchomieniem i wmisją pierwszego programu. „Wreszcie w roku 1952 gotowe już były takie urządzenia jak: kamery, generatory synchronizujące, część niska (wizyjna) i nadajnik wizyjny. Wszystkie te urządzenia wykonane laboratoryjnie właściwie nie nadawały się wcale do eksploatacji. Sam nie wiem jak to się stało, że jednyk 25 października 1952 roku pierwszy półgodzinny program poszedł na antenę".

A jak było z telewidownią? Czynnych było kilkanaście (optymiści twierdzą, że dwadzieścia cztery) telewizorów marki ,,Leningrad" zainstalowanych w świetlicach I klubach prawobrzeżnej Warszawy. Na lewy brzeg Wisły sygnały docierały tak zniekształcone, że nie mogło być mowy o poprawnym odbiorze. Wizję emitowano z anteny telewizyjnej, a dźwięk w zwykłym programie radiowym. Dopiero zestaw, telewizor + radio zapewniał pełnię wrażeń.

Szklany ekran był czymś nowym, tajemniczym I pożądanym do tego stopnia, że jego wielbiciele dali się „nabrać” na kawał Tadeusza Pszczo-łowskiego, który majsterklepkom wskazał następującą drogę do samodzielnego skonstruowania telewizora: ,,W jednym z primaaprilisowych numerów tygodnika -Radio i świat» opublikowałem pseudonaukowy artykuł o tym jak samodzielnie skonstruować aparat telewizyjny. Przepis był prosty. Wziąć prześcieradło. Odliczyć na nim 625 nitek osnowy - tyle, ile linii posiada ekran telewizyjny. Wyciąć kształt prostokąta. Płótno zanurzyć w rtęci tak, by mogło przewodzić prąd elektryczny. Wysuszyć. Rozpiąć na ramkach. Podłączyć gdzie trzeba i czekać na pojawienie się obra?u. Reakcja czytelników była natych-
miastowa: domagano się dalszych szczegółów technicznych urządzenia".

Po przedwyborczym debiucie następne programy nadano jeszcze; 15 listopada i 5 grudnia tegoż roku, a poczynając od 23 stycznia 1953 roku -regularnie w każdy piątek o godzinie 17.

Dlaczego o godż. 17? Ponieważ występujący w tych króciutkich, półgodzinnych programach aktorzy tylko o tej porze mieli czas. Później musieli spieszyć do swoich teatrów, które w ich życiu były sprawą poważną, a telewizja? ...może coś z niej kiedyś będzie, a może i nie.

Latem 1954 roku studio przeniosło się do sali operacyjnej dawnego Banku Spółek Zarobkowych, gdzie miało prawie cztery razy większą powierzchnię. Stacja nadawcza Doświadczalnego Ośrodka Telewizyjnego została zlokalizowana na 16. piętrze hotelu „Warszawa". W ten sposób telewizja wróciła na dawne, przedwojenne miejsce.

Dysponowano już studiem z prawdziwego zdarzenia, więc program zwiększył się do 2 godzin tygodniowo, a w następnym roku do 100 godz miesięcznie. Z telekinaemitowano filmy. Import telewizorów z ZSRR a także z NRD - zwiększył łączną ich ilość w Warszawie I okolicy do 10 000 sztuk.

Rozwój bazy technicznej, fachowość pracowników, a przede wszystkim ogromne zainteresowanie społeczeństwa całą sprawą spowodowały, że Prezydium Rządu w uchwale nr 21 z dn. 19 lutego 1955 r. ustaliło kierunki rozwoju telewizji, nakazując rozbudowę i przekształcenie Doświadczalnego Ośrodka Telewizyjnego w ośrodek nadający regularny program. Postanowiono także sukcesywnie budować ośrodki TV w innych wielkich miastach Polski.

W przeddzień majowego święta, 30.IV.1956 r., uroczyście, z udziałem władz partyjnych i państwowych zainaugurował swą działalność Warszawski Ośrodek Telewizyjny ze studiem przy pl. Powstańców i nadajnikiem w Pałacu Kultury i Nauki.

W ten sposób zakończył się okres eksperymentów, a zaczęła się normalna praca

źrudło MT

Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Przetłumacz stronę


425,341 unikalne wizyty
Electro-Info Niebieska
E-I Electro-Info
Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.